Naturalne olejki eteryczne - jak kupować i na co zwrócić uwagę, żeby nie dać zrobić się w przysłowiowego konia
Aromaterapia staje się coraz bardziej popularna w Polsce, choć cały czas jest traktowana po macoszemu i z przymrużeniem oka. Mało kto wie, ze naturalne olejki eteryczne doskonale dają sobie radę z różnymi schorzeniami, np. oddechowymi i skórnymi, wspomagają leczenie nerwic, depresji, bezsenności czy niskiej koncentracji. Oczywiście nie można ich stosować zamiast leków, ale ich pozytywne działanie można śmiało porównać do skuteczności leczenia ziołami. O tym wiedzą od dawna Francuzi, którzy leczą się od dziesiątek lat naturalnymi olejkami eterycznymi, znają setki kompozycji, a dyplomowani lekarze stosują aromaterapię jako skuteczny sposób na pozbycie się wielu przypadłości. Czy wiecie, że jest we Francji specjalizacja lekarz aromaterapeuta? Tymczasem nasi polscy medycy uśmiechają się pod nosem, gdy nieśmiało wspomina się o aromaterapii podczas wizyty.
Ale są też pionierzy i holistycznie wykształceni lekarze, np. w Szpitalu Wojewódzkim w Tychach, gdzie aromaterapia stosowana jest na Oddziale Ginekologiczno-Położniczym. Tam dobrze wiedzą, że odpowiednie kompozycje zapachowe pomagają uśmierzyć ból przedporodowy i porodowy, jak również obniżają stres i poprawiają nastrój świeżo upieczonych mamuś. Brawo Tychy!
Podstawą aromaterapii jest dobrej jakości naturalny olejek eteryczny. Niestety, na rynku jest wiele podrobionych lub rozcieńczonych produktów, które nie mają nic wspólnego z olejkami eterycznymi i których stosowanie nie pomaga, a wręcz może zaszkodzić. W sieci sklepów pewnej mydlarni jest dostępny olejek z melisy w cenie bodajże 12 PLN. I już wiemy, że chwaląca się jakoby naturalnymi produktami firma oszukuje klientów, bo naturalny olejek z tej roślin, 5 ml kosztuje około 300 PLN.
Nie ma co ukrywać, jako klienci, nie jesteśmy w stanie stwierdzić czy dany olejek jest 100% naturalny. Tu pomogą tylko specjalistyczne ekspertyzy w laboratorium, na które zwykłego człowieka po prostu nie stać. Możemy też użyć do analizy własnego nosa, ale ta metoda jest zarezerwowana tylko dla wytrawnego aromaterapeuty.
Jest jednak kilka wskazówek, które pomogą nam wstępnie oddzielić ziarno od plew. Oto one:
- Spójrz na producenta i poczytaj najpierw w necie, kto zacz. Doinformuj się, zanim zainwestujesz w olej silnikowy lub inny produkt ropopochodny. Szanujące się firmy dokładnie opisują na swoich stronach swoje olejki, a nawet zamieszczają chemotypy każdego z nich. Jeżeli natomiast czytasz tylko czczą pisaninę w stylu "u nas na pewno kupisz olejek naturalny eteryczny" oszczędź swój cenny czas i kliknij na inną pozycje w wyszukiwarce. Wadą tego rozwiązania jest fakt, że trzeba znać języki obce, ponieważ większość producentów jest z zagranicy, a ich strony są najczęściej w języku francuskim lub angielskim. Ale od czego jest Wujcio Google - translator może Wam pomóc.
- Nigdy nie kupuj olejków, które nie mają typowych oznaczeń: INCL - oznacza to, że olejek został zarejestrowany jako kosmetyk, czyli poddano go badaniom.
- Olejek naturalny eteryczny zawsze jest sprzedawany w ciemnych szklanych buteleczkach ze względu na wrażliwość na światło dzienne.
- Na opakowaniu powinna być pełna nazwa olejku, również po łacinie, a szanujący się producent podaje, z której części rośliny wydestylowano olejek.
- Czerwone światełko przy zakupie powinno się zapalić, gdy zobaczymy olejki wszystkie w tej samej cenie. Cena olejku zależy od rośliny, z której został wydestylowany. Oczywiście produkty BIO są odpowiednio droższe. Jednak cena pewnych olejków przyprawia o zawrót głowy, np.:
- olejek różany (nie mylić z olejkiem z drzewa różanego) za 5 ml około 700 zł - to rekordzista!
- olejek z melisy za 5 ml około 300 zł
- olejek z neroli za 5 ml około 250 zł
- olejek z drzewa sandałowego za 5 ml około 120 zł
Jeśli zobaczycie je sprzedawane za kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt złotych, to na bank macie do czynienia z podróbką.